Po raz drugi wyzwanie UHK - można to nazwać pamiętnikiem art journalowym, prawda? :)
Moja Matuś może być ze mnie dumna - sama mnie uczyła o liczbach urojonych ;)
Wpis dość szybko robiony ok. 30 min. - gesso, tusz, journal i jazda! :)
Sam się robił...
I jeszcze inspiracja:
Zresztą z tym zdjęciem wiąże się pewna historyjka, a właściwie dygresyjka... Mianowicie, leżałam sobie ładnie i bezwładnie na łóżku swym w sobotę rano i bezmyślnie gapiłam się w okno...
Leżałam nogami do góry i głową w nogach, więc..
...i doznałam journalowego oświecenia! :)
Wiedziałam, że kiedyś muszę wykorzystać ten układ! Właściwie nie ten, ale to samo do góry nogami (czyli tak, jak widziałam leżąc głową w nogach)...